Powiększanie biustu tkanką tłuszczową jest alternatywą dla silikonowych implantów. Jest to metoda powiększenia piersi, która charakteryzuje się mniejszą ingerencją w ciało kobiety, przeto mówi się, że jest to nieinwazyjne powiększanie
piersi. Niestety, choć znane są naukowe badania potwierdzające bezpieczeństwo a także efektywność powiększania piersi tym sposobem, niemożliwym jest bezdyskusyjne stwierdzenie, czy jego atuty są wystarczające, aby zapomnieć o ryzyku, które niesie z sobą zabieg.
Przeszczep tłuszczu do biustu, zwany też lipoiniekcją, polega na zaczerpnięciu za pomocą wykorzystywanych do liposukcji igieł i strzykawek tkanki tłuszczowej z lokalizacji, w których występuje ona w nadmiarze, przykładowo z podbrzusza bądź pośladków (względnie liposukcja twarzy). W następnej kolejności, po należytym przygotowaniu tkanka tłuszczowa wstrzyknięta jest w wybrane okolice ciała. Najczęściej przeszczep tkanki tłuszczowej stosuje się do uwydatnienia ust lub wypełniania głębszych bruzd na twarzy. Ilość wszczepianej tkanki jest wówczas nieduża, wynosi do kilkudziesięciu cm³. Efekty operacji nie są permanentne – najczęściej część tkanki tłuszczowej wchłania się po upływie pół roku.
Powiększanie piersi tkanką tłuszczową miało swoje początki w 80-tych latach. Metoda ta jednak od razu zyskała grono adwersarzy, zwracających uwagę na możność tworzenia się w piersiach zwapnień oraz blizn tkankowych. Okazało się również, że na poziomie badań profilaktycznych rozróżnienie zwapnień spowodowanych rakiem piersi i przeszczepem tkanki tłuszczowej jest nadzwyczaj trudne. Rozwój oprzyrządowania stosowanego w diagnostyce nowotworu piersi, zwłaszcza powstanie aparatów do cyfrowej mammografii, umożliwia dzisiaj lepsze rozróżnienie między łagodnymi jak też złośliwymi zmianami w piersiach.
